wtorek, 29 października 2013

milcz.

Nie brałam pod uwagę, że ktoś może tak bardzo mnie poniżyć. Nigdy nie czułam się tak źle, dlaczego ze mną nawet nie porozmawiał ? Sytuacja nie została nawet określona, po prostu przestał istnieć.
Dzwonię, brak sygnału, piszę, żadnej wiadomości zwrotnej. Odchodzę od zmysłów.
Aż w odpowiednim momencie, idealny cytaty ogarnia mój umysł i serce - weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź. I stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę.
Tobie udało się rozkochać mnie w sobie; Tobie udało się przełamać moją-jak wtedy myślałam- złą passę, tym że się pojawiłeś; zastanawiałam się tylko czym sobie zasłużyłam na takie szczęście.
Widocznie nie zasłużyłam.
Mijał tydzień. Sytuacja była jasna, moje stanowisko też : nie chcę Cię znać. Ja wiem, Ty wiesz, Ona wie. Było ciężko. Ale chyba moje porażki życiowe na coś się przydały.. Czy to możliwe, żebym uodporniła się w jakiś sposób, na kurestwo tego świata ? Prawdę mówiąc, nie pamiętam ile razy pociekły mi po policzku łzy. Obstawiam, że było ich raptem kilka. Dlaczego? Przecież serce mi pękło na pół.
Ale tutaj chodzi o to, żeby nie pokazać, że jest źle; nie pozwól sobie na chwilę słabości- przypomnij sobie jak skończyło się to ostatnim razem. Ty byłeś moją słabością.
Mijał drugi tydzień. Zaczynam powoli dochodzić do siebie. W dalszym ciągu nie rozumiem, a może inaczej... nie akceptuję Twojej decyzji. Ale zaczynam się przyzwyczajać. Telefon milczy. W głowie coraz mniej obrazów przed oczami, nie przywołuję wspomnień. Tak będzie łatwiej, po prostu muszę wykreślić Cię ze swojego życia. Zastanawiam się, czy aby metoda klin-klinem, nie zadziała ? Wiem, że nie; ale próbuję.
Znajduję: jednego ... i drugiego. Powoli wszystko zmierza w dobrym kierunku, sytuacja się klaruje, pozostaje tylko jeden. Jest miło , sympatycznie- ale to wszystko, żadnych fajerwerków, swoję muszę przehibernować w stanie totalnej znieczulicy. Ale uśmiecham się,  cieszę się kolejnymi dniami, jest lepiej.
Mijał trzeci tydzień. Naprawdę jest dobrze ! Nawet nie myślę o tym, co się z Tobą dzieje. Czasami się zastanawiam, dlaczego pozwoliłam sobie na taką ignorancję w stosunku do swoich zasad. Dlaczego znowu pozwoliłam sobie, zakochać się w kimś-jak się później okazało- kto zupełnie nie był tego wart. Ale nie ma co rozpaczać, nie zmienię swoich poprzednich decyzji- mam wpływ tylko na to co jest tu i teraz,
Tydzień czwarty. ' Przepraszam Cie '
Czego ode mnie oczekujesz? Za co mnie przepraszasz? Za brzydką pogodę wczorajszego dnia? Wszystkie wspomnienia wracają, mam wrażenie jakbyś chciał, żebym od nowa to przeżywała. Mętlik w głowie, nie wiem co mam zrobić. Mam ochotę odpowiedzieć: Kocham Cię , wróć. Ale nie mogę. Nie zaufam Ci nigdy więcej. Nigdy więcej nie pozwolę , żebyś się do mnie zbliżył. Więc nie będzie reakcji, milczę.
Wieczorami tak bardzo chcę usłyszeć Twój głos. Dzwonię do Ciebie i... milczę.

piątek, 18 października 2013

pocałuj mnie w miłość.

Czasami dostajesz po prostu pstryczka w nos, mającego na celu przypomnienie Ci, że nie wszystko będzie układać się idealnie. Ja nie dostaję żadnych ostrzeżeń, w wyżej wymienionej postaci- ja zwyczajnie dostaję solidny łomot od życia, żeby nie zapomnieć, że nigdy nic nie będzie idealnie. Jeszcze dwa, trzy miesiące temu w głowie rozbrzmiewająca domena "what if I don't wanna stop? ". Podejmowałam decyzje, z których konsekwencjami nie chciałam się liczyć- w sumie, to nawet nie brałam pod uwagę jakichkolwiek konsekwencji. Z dnia na dzień , każdy kolejny dzień, przypominał poprzedni.Nie do końca potrafię teraz określić, czy owy stan rzeczy sprostał moim upodobaniom, czy też nie- system mojej wartości już upadł, lub wyraźnie zatracił swoje kontury. Wtedy chyba było fajnie. No, względnie. Teoretycznie, regularny seks ze stałym partnerem powinien być zdecydowanie lepszą alternatywą; ale kilka miesięcy wstecz, to nie było moją domeną. Tak mijał mi czas. Aż nie spotkałam na swojej drodze osoby, która całkowicie zmieniła sposób , w który patrzę na sprawy związków, partnerstwa, czy też zaufania.
Chyba jeszcze nie jestem w stanie opisać, tego krótkiego ( 32 dni ) , przez główną część sielankowatego, a później najgorszego okresu w moim życiu. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie mnie oceniał za moją przeszłość- a jednak.
W pewnym momencie stał się głuchy na moje wołanie o miłość.
Nie widział nic, oprócz kawałka swojego nosa , no i może penisa, ledwo przekraczającego 10 cm.
Nie czuł nic, oprócz podniecenia i erekcji rosnącej w spodniach.
Na początku naszej znajomości, trudno mi było w to wszystko uwierzyć.
Teraz nie umiem uwierzyć, w cokolwiek.