niedziela, 15 listopada 2015

Leave out all the rest.

Wiecie jak to jest, jak doświadczenia z przeszłości, mimo że zapomniane, gdzieś głęboko zakopane, mimo wszelkich zapobiegawczych prób- wciąż dostają się do Waszego życia? Doświadczenia to może niezbyt trafne słowo, bardziej trafnym będzie...piętna.
Poprzedni związek był książkowym związkiem, który określany jest jako TOKSYCZNY. Nie chcę już rozckliwiać się nad sobą, nad tym ile łez wylałam, jak bardzo zszargałam swoje nerwy; jednak zatrzymywać bardzo często , muszę się nad konsekwencjami. Czy ja już nie jestem w stanie być tą osobą, którą byłam zanim przeszłam przez to piekło? Błahy zapalnik, błahy podmuch nerwów i mamy eklsplozję- w najbardziej nieoczekiwanym momencie ! Czasami wiem, że powody przez które dochodzi do wybuchu, są naprawdę bardzo słabe ( najłagodniej rzecz ujmując ); a mimo to, nie potrafię przyznać się do błędu- bo go nie widzę. Chyba tak to już będzie, że nastawiona będę tylko i wyłącznie na atak. Tutaj nie ma wycofania się, kompromisu, pokoju... Czy to już nadszarpnięta psychika zranionej zwierzyny, która resztkami sił stara się bronić; czy może ewaluacja charakteru wywołana doświadczeniami z przeszłości. Instynkt , czy styl bycia?
Ciężko się wycofać, powiedzieć przepraszam, przyznać do błędu, lub zwyczajnie odpuścić ( tym bardziej jeśli czuję że racja jest po mojej stronie ), szczególnie po tym wszystkim co przeszłam. Ale w momencie życia, w którym aktualnie jestem, mieszkając z NOWYM facetem, w NOWYM miejscu, z NOWĄ miłością i NOWĄ nadzieją na coś stałego...boję się, że to wszystko może wpłynąć kiedyś na to, że poraz kolejny osoba z którą chciałam być do końca życia, świadomie zrezygnuje z tego "przywileju" - przeze mnie. Strach prowokuje do tego, żeby dume schować do kieszeni; ale co z tego? Przecież ja podskórnie czuję, że się nie zmienię, że taka po prostu już jestem, mimo, że uwierz- nie chcę taka być. A Ty chyba nie wiedziałeś na co się piszesz, na jaką tykającą bombę natrafiłeś- masz dwa wyjścia- albo uciekniesz, albo wybuchniesz razem ze mną, Bo rozbroić mnie chyba nie potrafi już nikt....a ja znów tracę grunt pod nogami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz